sobota, 15 sierpnia 2015

Ze śmierci do życia (Okolice Morza Martwego część pierwsza)

Widok na Morze Martwe
"Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki." J 11,25-26



Ze względu na Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dzisiejsze śniadanie miało wyjątkowy charakter (nie tylko ze względu na wcześniejszą pobudkę). Na białym obrusie był podany posiłek, którym napełniliśmy nasze żołądki i wyruszyliśmy na wyprawę w kierunku okolic Morza Martwego. Wszyscy wyczekiwali na ten moment (również dlatego, że to chwila odpoczynku od pracy), gdyż mieliśmy tego dnia trochę zobaczyć – a jak się okazało później, wszystko okazało się jeszcze wspanialsze niż myśleliśmy.
            Pierwszy punkt naszej podróży znalazł się w Wadi Qelt – długim wąwozie na pustyni Judzkiej, który wiedzie do Jerycha. Obecnie znajduje się tam prawosławny klasztor, a kiedyś te tereny zamieszkiwali w eremach mnisi. Już od samego początku dnia ukazał się nam przecudny widok, który mieliśmy okazję podziwiać przez ponad godzinę drogi do najstarszego miasta świata. Ze względu na konieczność przestawienia samochodów, nie mogli nam towarzyszyć ksiądz Dawid i siostra Benigna, którzy tego dnia byli kierowcami.
            Po podziwianiu widoków i odczuciu zwiększającej się błyskawicznie temperatury, dotarliśmy do Jerycha. W drodze na górę kuszenia udało się nam zatrzymać przy Sykomorze (bardziej symbolicznie związanej z tym miejscem – odsyłam do Łk 19,1-10), gdzie odczytaliśmy stosowny fragment Pisma Świętego. W końcu dojechaliśmy pod wejście do klasztoru prawosławnego na górze kuszenia, która okazała się – zgodnie ze swoją nazwą – górą kuszenia :). W mocno odczuwanym upale, wchodzić stromą momentami ścieżką nie było łatwym zadaniem i nie każdy temu podołał. To miejsce jakby samo wołało do nas: „Zawróć, na dole masz wodę, schłodzony samochód. Po co wchodzić? Będziesz tylko mokry, zmęczony, tak pójdziesz na Mszę?”. Mimo wielu pokus udało się dotrzeć na miejsce i pomodlić. Po zejściu wyruszyliśmy na Mszę Świętą w Jerychu.
            Po niej przyszło nam pożegnać się z najstarszym miastem świata. Wyruszyliśmy nad Jordan, do miejsca chrztu Jezusa. Tam uzyskaliśmy chwilę ochłody, gdyż zanurzyliśmy się lekko w rzece. Dla mnie była to też chwila osobistego podziękowania Bogu za mój chrzest święty. Krajobraz był surowy i nieprzyjazny – poza samą okolicą rzeki, wszędzie widać było tylko pustynię, a w oddali zbocza doliny.
            Po surowej i wręcz martwej pustyni, gdzie warunki bardzo utrudniają życie, udaliśmy się w najbardziej tajemnicze dla nas miejsce – En Gedi, miejsce ukrywania się Dawida przed Saulem (1Sm 24). Po drodze towarzyszył nam widok na Morze Martwe, z którym zamierzamy się spotkać bliżej w niedzielę. Weszliśmy na ścieżkę prowadzącą do wodospadu Dawida, lecz już po drodze mogliśmy podziwiać kilka mniejszych miejsc spadania wody. Już wtedy grupa męska korzystając z okazji postanowiła zakosztować możliwości schłodzenia się pod nimi, gdyż była taka możliwość. Widok jednak końcowego punktu szlaku zabierał dech w piersiach. We wręcz pustej, śmiercionośnej krainie, znajdowało się miejsce tętniące życiem. Zielone rośliny, ptaki i ich gniazda, chłodniejsze i przyjemniejsze powietrze. Dla mnie osobiście jest to największe zaskoczenie w Ziemi Świętej jak dotąd. Nie przypuszczałem, że będzie nam dane zobaczyć coś tak pięknego.
            Jednak to nie był jeszcze koniec wyprawy. Udaliśmy się jeszcze do Betanii, do kościoła św. Łazarza. Samo miasto było dla nas zderzeniem z kompletnie inną kulturą, gdyż w większości zamieszkują je muzułmanie. Na miejscu weszliśmy też do grobu Łazarza, gdzie odczytaliśmy Ewangelię o jego wskrzeszeniu (J 11,1-45), a także odśpiewaliśmy pieśń. Po tym wszystkim mogliśmy posilić się ciastkami i wypić napoje, które przygotował dla nas O. Eleazar. Słuchaliśmy też ciekawych informacji o Betanii, jak i o całej okolicy.
            Gdyby komuś wydawało się, że po powrocie do domu, zabraknie dalszych przygód – mylił się :). Nasze dziewczyny otrzymały pakiecik zadań, będąc bohaterkami ciekawej wyprawy po Domu Pokoju.
            Dzień ten był niesamowity zwłaszcza, jeśli spojrzy się na mnogość miejsc, które dotknęliśmy, a które są opisane w Piśmie Świętym. To była wyprawa od miejsc śmierci, do miejsc życia. I również jak Łazarz, mogliśmy wyjść z grobu i powrócić do pełni sił po takim dniu :).

Tomek
Pustynia Judzka

Witaj Wadi Qelt!

Zejście na szlak

Na drugiej stronie doliny widać naszą trasę

Schodzimy!

Mimo olbrzymich upałów humor dopisuje!

Pod skałami można znaleźć trochę cienia

Miejscowa fauna

Wyjście na równinę przed Jerychem

Przy sykomorze

Góra kuszenia! A raczej parking pod nią :)

Widok na Jerycho

Po drodze nie może zabraknąć chwili na zdjęcie z pięknymi widokami

Dotarliśmy do klasztoru!

Z klasztornych balkonów roztacza się świetny widok

"Naprawdę? Znowu na pełne słońce?"

Msza św. w Jerychu

Przy miejscu chrztu Jezusa

Zanurzeni w wodach Jordanu

Dobrze się schłodzić choć tyle w tych upałach

Pod palmami

Parking, samochody i... ...piasek, piasek, piasek... ...znowu piasek.

Widok na Morze Martwe z drogi do wodospadu Dawida

Czerwona ważka po drodze do wodospadu

Cóż za cudne miejsce!

I to jest ochłoda!

Jak już dwóch zaczęło, to wszyscy chcą!

Nie omija ta ochota nawet duchowieństwa :)

Dziewczyny też chcą ją poczuć


Ksiądz na trasie :)

Widoczny samochód-złom nie stoi na drodze :). On jedzie przed nami :)

Wewnątrz kościoła w Betanii

W grobie Łazarza

Wspólne zdjęcie z o. Eleazarem



2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwała Panu , za to jakże piękne doświadczenie , które otrzymaliście od Niego . Niewątpliwie cudowne widoki , super , że tymi doświadczeniami możecie podzielić się z nami ;) z pamięcią o modlitwie , trzymajcie się ;)

    OdpowiedzUsuń