niedziela, 2 sierpnia 2015

Ale za to niedziela...


Niedziela rozpoczęła się nieco inaczej niż dotychczasowe dni w Domu Pokoju na Górze Oliwnej. Gdy udaliśmy się o 7:30 na śniadanie, misjonarze z którymi spędziliśmy wczorajszy wieczór kończyli właśnie pakowanie i wraz z Siostrą, która była ich kierowcą udali się w dalszą drogę. Pożegnaliśmy się, wymieniając adresy i kontakty.

Zaraz po śniadaniu rozpoczęliśmy realizację ambitnego planu zwiedzania Jerozolimy. Do tej pory nie byliśmy tak wcześnie w mieście więc jak nigdy zaskoczył nas ruch i zgiełk jaki tam panował. W końcu niedziela jest dniem wolnym tylko dla chrześcijan, zarówno Żydzi jak i muzułmanie uwijali się w najlepsze. Pierwszym naszym celem był ormiański kościół Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny oraz prawosławna cerkiew św. Szczepana z pięknymi ikonami. Dalej ruszyliśmy wzdłuż murów starego miasta okalających wzgórze świątynne. Podziwialiśmy widoki - zwłaszcza na Górę Oliwną i ogród Ghetsemani wraz z bazyliką. Po drodze minęliśmy domniemane miejsce pochówku Absaloma, syna króla Dawida. Idąc pod górę weszliśmy przez bramę zwaną Gnojną do środka miasta, udając się wprost do Ściany Płaczu, gdzie zatrzymujemy się na chwilę modlitwy. Obserwowaliśmy też ukradkiem pobożnych Żydów modlących się oraz studiujących Torę.

Ruszyliśmy dalej dzielnicą żydowską, odwiedzając po drodze synagogę Hurwa. W pobliżu zatrzymaliśmy się przy sklepie, by zakupić nieco płynów, gdyż temperatura sięgała 40 stopni. Później zagłębiliśmy się jeszcze bardziej w kolejne kręte i wąskie uliczki, chroniąc się w cieniu, by znaleźć się ostatecznie na Syjonie. Tu przede wszystkim zwiedziliśmy kościół Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny na Syjonie i Wieczernik. Odwiedziliśmy także domniemane miejsce pochówku króla Dawida, gdzie ksiądz Dawid mógł zrobić sobie zdjęcie ze swoim imiennikiem. W drodze powrotnej ponownie zagłębiliśmy się w staromiejskie uliczki, gdzie nasze nosy drażni aromatyczna, dopiero co zmielona kawa z kardamonem, dziesiątki dziwnie pachnących przypraw, owoców, fajek wodnych, restauracji. To wszystko jednak składa się na niezwykłość oraz niepowtarzalność Jerozolimy. Wydaje się, że tutejszy bazar podzielony jest na tematyczne alejki. Kiedy w chrześcijańskiej i żydowskiej części miasta można trafić głownie na sklepy ze wspomnianymi owocami i przyprawami, tak w części muzułmańskiej są już różni rzemieślnicy, ciasne, malutkie warsztaciki, naprawa klimatyzatorów, zakurzony warsztat szewski, gdzie połowa wyposażenia nie mieści się w jego wnętrzu oraz sklepiki mięsne z dość egzotycznymi przedstawicielami tutejszej fauny. Ostatnim naszym punktem zwiedzania było Sanktuarium Biczowania.



Na obiad dotarliśmy około 14, gdy już większość z nas była mocno głodna. Co więcej, żar lejący się z nieba nie pozostawił na nas suchej nitki po wejściu z powrotem na Górę Oliwną więc napoje schodziły w mgnieniu oka. Po obowiązkowej sjeście wypoczęci, najedzeni i nawodnieni rozpoczęliśmy niedzielną eucharystię. W jej przeżywaniu pomagały śpiewy przy akompaniamencie gitary. Po liturgii zjedliśmy kolacje i zaplanowaliśmy wieczorne spotkanie, które upłynęło na zorganizowaniu kolejnego tygodnia naszego pobytu w Domu Pokoju oraz wspólnych zabawach i nocnych polaków rozmowach.

ks. Dawid








































2 komentarze:

  1. Pozdrawiam wszystkich uczestników życząc dużo sił i zdrowia na każdy następny dzień pobytu w tym wyjątkowym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie dzielną grupę. W piątek była restauracja dla KLERU-ochroniarzy, ale ja ich się nie boję i napiszę dla specjalnie dla Nich :
    Szedłem kiedyś inną drogą,
    Czas powoli mijał mi.
    Lecz spotkałem na niej kogoś
    kto zachwycił sobą mnie.

    Pan powiedział Ty pójdż za mną,

    przez zwyczajne szare dni.

    Nie martw się ja będę z Tobą.

    Niech nie będzie smutno Ci.

    Powołałeś mnie jak Piotra, od zwyczajnych ludzikich spraw, prosta będzie każda droga, gdy nie
    będę na niej SAM.

    OdpowiedzUsuń