wtorek, 18 sierpnia 2015

Wtorek (nie)zwyczajny

Dzisiejszy dzień - mimo, że towarzyszy nam myśl, że za tydzień będziemy już w drodze do Polski - rozpoczął się standardowo. Po 4 rano tych, co mają nieco lżejszy sen obudziły jak co dzień głosy modlitw muezinów. Nasze modlitwy rozpoczęły się później, bo o 7 wspólną Eucharystią.



Po niej i po radosnym śniadaniu rozdzieliliśmy się i udaliśmy się do swoich obowiązków. Ks. Dawid wrócił do wykańczania łazienki w piwnicy, gipsując i malując już na gotowo. Kl. Jan także poszedł coś zmalować - odnawiał sufit w łazience w pokoju chłopaków - pomagał mu Tomek. Kl. Bartek zmontował kolejne rolety i ponaprawiał klamki od okien. Luiza wraz z Agatą zajmowały się w dalszym ciągu robotą papierkową w pomieszczeniu zwanym uczelnią, czyli miejscem gdzie dzieci z Domu Pokoju odrabiają lekcje, ale też bawią się czy grają w różne gry. Dziewczyny miały tam bardzo dużo pracy, m.in.: segregowały książki i pomoce naukowe, układały i segregowały zeszyty oraz robiły porządki w szafkach. Z kolei Robert dostał misję specjalną wywozu śmieci, a Ania posprzątania bawialni.
Z radością spotkaliśmy się wszyscy na wspólnej przerwie. Pracując w różnych częściach domu naprawdę lubimy ten czas, gdy możemy spędzić razem choć kilka minut. Po przerwie Tomek, Robert i kleryk Jan pojechali wraz z siostrą odebrać książki ze szkoły oraz pomóc w zakupach.
Pozostałej ekipie dalsza praca zeszła szybko aż do obiadu, gdyż jak się okazało doszło jeszcze kilka sufitów i ścian do pomalowania, a i żywioł papierowy w postaci setek zeszytów i książek nie został jeszcze opanowany. Obiad i sjestę przywitaliśmy z pewną ulgą, gdyż dzisiejszy dzień był wyjątkowo gorący i duszny.
O godz. 15.30 znowu każdy udał się do swoich zajęć. Podobnie jak przed południem większość z nas zajęła się malowaniem.
Po wspólnej kolacji udaliśmy się do Bazyliki Grobu Pańskiego, by kolejny raz pochylić się nad tajemnicą śmierci i zmartwychwstania naszego Pana.
Myślę, że w ciągu tego miesiąca pewne rzeczy stały się już dla nas normalnością, czujemy się tutaj coraz lepiej, jakbyśmy byli u siebie. Nawet nie robią już na nas wrażenia śpiewy muzułmanów o różnych porach dnia i nocy (za wyjątkiem tego o 4 rano…) czy puszczanie petard i fajerwerków, które jest tu przez mieszkańców bardzo lubiane. Został nam już tylko tydzień w tym niezwykłym miejscu, chcemy więc dać z siebie jak najwięcej, ale też i czerpać na ile się da. Cieszymy się, że możemy być, właśnie tu i właśnie teraz i właśnie w takim gronie, w jakim jesteśmy :)

Zapewniamy o modlitwie za wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób okazali i nadal okazują nam wsparcie. Wasza życzliwość, zainteresowanie, modlitwa, którą nas otaczacie są dla nas bardzo cenne.

Ks. Dawid














2 komentarze:

  1. Kochani , gdy czytam Waszego bloga i widzę zamieszczane tam zdjęcia mam wrażenie, że nie ma na świecie takiej drugiej ekipy, która wszystko potrafi zrobić, nie marnuje ani jednej cennej chwili, czerpie radość z tego co robi i która wydaje się niezwyciężona. Pełen szacunek dla Waszej działalności, po prostu dech zapiera. Gdyby nie było tam Domu Pokoju, zapewne byście go tam postawili. 3majcie się i do zobaczenia w kraju.
    D.N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hhahahahahahahaha ;) słuszna dygresja ;D "Gdyby nie było tam Domu Pokoju, zapewne byście go tam postawili" ;) wasza osiągnięcia w Domu Pokoju są wspaniałe , to co się Wam udało zrobić wręcz nie do pomyślenia ;) "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" i Tego Umocnienia Wam nie brakuje ;) zatem działajcie dalej ;) "Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię - radości i chwało moja! - tak stójcie mocno w Panu, umiłowani!" Chociaż znam tylko kl. Jana i kojarzę ks. Dawida , ale za Wami tęsknie miejmy nadzieję , że Pan da mi poznać resztę tak wspaniałych ludzi ;)
    Kuba ;)

    OdpowiedzUsuń