wtorek, 11 sierpnia 2015

Jedziemy do Galilei...

Wtorkowy dzień rozpoczęliśmy wcześniej niż dotychczas, a to dlatego, że cały dzisiejszy dzień spędziliśmy poza Jerozolimą. Tak więc o 5:15 spotkaliśmy się na śniadaniu, po którym Siostra zawiozła nas na punkt kontrolny pod Betlejem. Tam o 6:20 wsiedliśmy do autokaru grupy pielgrzymkowej z Polski. Dzięki życzliwości księdza Piotra, który przygarnął nas pod swe skrzydła, mogliśmy przeżyć piękne chwile w miejscach jakże ważnych dla nas Chrześcijan.

           Po ponad dwóch godzinach jazdy dotarliśmy na Górę Błogosławieństw, gdzie mogliśmy poczuć się jak ci, do których Jezus skierował błogosławieństwa. Przy ołtarzach polowych znajdowały się tabliczki z cytatami Ewangelii. Ze wszystkich błogosławieństw najbardziej do mnie trafiło to: "Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię”. Mieliśmy półtora godziny dla siebie, w tym czasie mogliśmy przeżyć Eucharystię sprawowaną przez ks. Dawida i księży z Tarnowa, którzy dołączyli się do koncelebry. Msza została odprawiona w ogrodzie na ołtarzu polowym. Po Mszy św. mieliśmy czas na indywidualną modlitwę i podziwianie pięknych widoków nie tylko w ogrodzie, ale także widoku Jeziora Galilejskiego. 
         Następnym ważnym dla nas miejscem było to, gdzie Pan Jezus dokonał cudownego rozmnożenia chleba i ryb, czyli kościół w Tabghce. Według Eterii, która pielgrzymowała po Ziemi Świętej w latach 393-396 miejsce to, należało do szczególnie ulubionych przez Jezusa. W miejscu gdzie Jezus dokonał rozmnożenia 5 chlebów i 2 ryb znajduje się Kościół odbudowany przez Kustodię Ziemi Świętej. W prezbiterium, tuż pod mensą ołtarza znajduje się skała upamiętniająca miejsce tego cudu. Na zdjęciu możecie zobaczyć charakterystyczną mozaikę z IV w. na której widać dwie ryby i cztery chleby,a  nie pięć, gdyż piątym chlebem jest sam Chrystus obecny w Eucharystii.  Warto dodać, że sama nazwa Tabgha oznacza siedem źródeł, które wypływają w tej okolicy.
            Czas nas naglił, dlatego sprawnie udaliśmy się do miejsca, gdzie wiosną 1933 r. Kustodia Ziemi Świętej odbudowała kościół Prymatu św. Piotra. To tutaj nad brzegiem jeziora Jezus po Zmartwychwstaniu trzykrotnie zapytał Piotra czy Go kocha, a na końcu widząc, że Piotr już nie jest taki pewny siebie jak to,było wcześniej, powiedział do niego „Paś baranki moje” (J 21,15-23).
          Pięknym i ważnym momentem dla mnie osobiście była chwila, kiedy po odczytaniu Ewangelii, ksiądz Piotr zaproponował żebyśmy w tym miejscu pomodlili się za wszystkich powołanych, za obecnych wśród nas kleryków i wspólnie zaśpiewaliśmy „Barkę”. Po krótkiej chwili wpatrywania się w Jezioro Genezaret z mokrymi od wody stopami udaliśmy się  do miasta Jezusa, czyli Kafarnaum, „Osiedle Nachuma” lub „ Miejsce Pocieszenia”. W tej małej miejscowości według tradycji znajduje się dom św. Piotra i tzw. Biała Synagoga. Oba te miejsca są blisko siebie, zachowały się fragmenty murów synagogi w której Jezus modlił się i dokonał pierwszego cudu w tym mieście, jakim było uzdrowienie paralityka. Nad pozostałościami domu św. Piotra znajduje się kościół. Jest to także miejsce powołania celnika Mateusza. Po odczytaniu fragmentu Ewangelii i krótkim wytłumaczeniu przez ks. Piotra pewnych okoliczności z życia Jezusa mieliśmy 20 min. dla siebie. Następnie udaliśmy się  do małego portu, gdzie czekała na nas łódź. Było to dla nas wszystkich niesamowite przeżycie, móc wypłynąć tak jak niegdyś Jezus ze swoimi uczniami na głęboką wodę...
Podczas wchodzenia do dużej łodzi, zostaliśmy bardzo mile powitani w naszym ojczystym języku polskim. Kiedy już wypłynęliśmy na głębię, po raz kolejny usłyszeliśmy słowa Ewangelii, kiedy to, Jezus uciszył szalejącą na jeziorze burzę. Kolejnym polskim akcentem, było wybranie nowego kapitana, wciągnięcie polskiej flagi na maszt przy śpiewie Mazurka Dąbrowskiego, a następnie połów ryb. Niestety chyba wszystkie spłoszyliśmy głośnym śpiewem polskiego hymnu. Na jeziorze spędziliśmy ponad godzinę, zataczając na nim duże koło. Po tym wyjątkowym rejsie dopłynęliśmy do brzegu, aby następnie udać się na „rybę św. Piotra” do pobliskiej restauracji.
            Obiad był smaczny, kelner dziwnie się przyglądał Polakom, którzy czegoś szukali w pyszczku usmażonej ryby, a szukali statera, czyli monety którą, Piotr zapłacił należny podatek Cezarowi. Po obiedzie drogę powrotną umilały nam piękne widoki wzgórz, przeplatane uprawami daktyli i innych tutejszych roślin uprawnych prowadzonych przez miejscowych oraz stada owiec Beduinów.  
Nasza droga powrotna przeplatana była modlitwą, opowiadaniami ks. Piotra i drzemką niektórych pielgrzymów. Do Jerozolimy wróciliśmy po 19 i postanowiliśmy jeszcze nawiedzić Bazylikę Grobu Pańskiego. Po powrocie czekała na nas Siostra z kolacją i wieczór spędzony wspólnie na rozmowach i wspólnym podziwianiu gwieździstego nieba.

 Panie Jezu dziękujemy Ci za dzisiejsza wyprawę Twoimi śladami, wierzymy, że po tych doświadczeniach inaczej będziemy przeżywać Ewangelię o połowie ryb, o burzy na jeziorze i o Piotrze który, uwierzył, że Ty naprawę jesteś Panem i Mesjaszem.


Pamiętamy w modlitwie. Dobrej nocy.
Z Bogiem.


Kl. Bartosz






































1 komentarz: