 |
Widok na Morze Martwe |
"Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki." J 11,25-26
Ze
względu na Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dzisiejsze
śniadanie miało wyjątkowy charakter (nie tylko ze względu na wcześniejszą
pobudkę). Na białym obrusie był podany posiłek, którym napełniliśmy nasze
żołądki i wyruszyliśmy na wyprawę w kierunku okolic Morza Martwego. Wszyscy
wyczekiwali na ten moment (również dlatego, że to chwila odpoczynku od pracy),
gdyż mieliśmy tego dnia trochę zobaczyć – a jak się okazało później, wszystko
okazało się jeszcze wspanialsze niż myśleliśmy.
Pierwszy punkt naszej podróży
znalazł się w Wadi Qelt – długim wąwozie na pustyni Judzkiej, który wiedzie do
Jerycha. Obecnie znajduje się tam prawosławny klasztor, a kiedyś te tereny
zamieszkiwali w eremach mnisi. Już od samego początku dnia ukazał się nam
przecudny widok, który mieliśmy okazję podziwiać przez ponad godzinę drogi do
najstarszego miasta świata. Ze względu na konieczność przestawienia samochodów,
nie mogli nam towarzyszyć ksiądz Dawid i siostra Benigna, którzy tego dnia byli
kierowcami.
Po podziwianiu widoków i odczuciu
zwiększającej się błyskawicznie temperatury, dotarliśmy do Jerycha. W drodze na
górę kuszenia udało się nam zatrzymać przy Sykomorze (bardziej symbolicznie
związanej z tym miejscem – odsyłam do Łk 19,1-10), gdzie odczytaliśmy stosowny
fragment Pisma Świętego. W końcu dojechaliśmy pod wejście do klasztoru
prawosławnego na górze kuszenia, która okazała się – zgodnie ze swoją nazwą –
górą kuszenia :).
W mocno odczuwanym upale, wchodzić stromą momentami ścieżką nie było łatwym
zadaniem i nie każdy temu podołał. To miejsce jakby samo wołało do nas: „Zawróć,
na dole masz wodę, schłodzony samochód. Po co wchodzić? Będziesz tylko mokry,
zmęczony, tak pójdziesz na Mszę?”. Mimo wielu pokus udało się dotrzeć na
miejsce i pomodlić. Po zejściu wyruszyliśmy na Mszę Świętą w Jerychu.
Po niej przyszło nam pożegnać się z
najstarszym miastem świata. Wyruszyliśmy nad Jordan, do miejsca chrztu Jezusa.
Tam uzyskaliśmy chwilę ochłody, gdyż zanurzyliśmy się lekko w rzece. Dla mnie
była to też chwila osobistego podziękowania Bogu za mój chrzest święty.
Krajobraz był surowy i nieprzyjazny – poza samą okolicą rzeki, wszędzie widać
było tylko pustynię, a w oddali zbocza doliny.
Po surowej i wręcz martwej pustyni,
gdzie warunki bardzo utrudniają życie, udaliśmy się w najbardziej tajemnicze
dla nas miejsce – En Gedi, miejsce ukrywania się Dawida przed Saulem (1Sm 24).
Po drodze towarzyszył nam widok na Morze Martwe, z którym zamierzamy się
spotkać bliżej w niedzielę. Weszliśmy na ścieżkę prowadzącą do wodospadu
Dawida, lecz już po drodze mogliśmy podziwiać kilka mniejszych miejsc spadania
wody. Już wtedy grupa męska korzystając z okazji postanowiła zakosztować
możliwości schłodzenia się pod nimi, gdyż była taka możliwość. Widok jednak
końcowego punktu szlaku zabierał dech w piersiach. We wręcz pustej,
śmiercionośnej krainie, znajdowało się miejsce tętniące życiem. Zielone
rośliny, ptaki i ich gniazda, chłodniejsze i przyjemniejsze powietrze. Dla mnie
osobiście jest to największe zaskoczenie w Ziemi Świętej jak dotąd. Nie przypuszczałem,
że będzie nam dane zobaczyć coś tak pięknego.
Jednak to nie był jeszcze koniec
wyprawy. Udaliśmy się jeszcze do Betanii, do kościoła św. Łazarza. Samo miasto
było dla nas zderzeniem z kompletnie inną kulturą, gdyż w większości
zamieszkują je muzułmanie. Na miejscu weszliśmy też do grobu Łazarza, gdzie
odczytaliśmy Ewangelię o jego wskrzeszeniu (J 11,1-45), a także odśpiewaliśmy
pieśń. Po tym wszystkim mogliśmy posilić się ciastkami i wypić napoje, które przygotował
dla nas O. Eleazar. Słuchaliśmy też ciekawych informacji o Betanii, jak i o całej
okolicy.
Gdyby komuś wydawało się, że po
powrocie do domu, zabraknie dalszych przygód – mylił się :). Nasze dziewczyny otrzymały pakiecik zadań, będąc
bohaterkami ciekawej wyprawy po Domu Pokoju.
Dzień ten był niesamowity zwłaszcza,
jeśli spojrzy się na mnogość miejsc, które dotknęliśmy, a które są opisane w
Piśmie Świętym. To była wyprawa od miejsc śmierci, do miejsc życia. I również
jak Łazarz, mogliśmy wyjść z grobu i powrócić do pełni sił po takim dniu :).
Tomek 
 |
Pustynia Judzka |
 |
Witaj Wadi Qelt! |
 |
Zejście na szlak |
 |
Na drugiej stronie doliny widać naszą trasę |
 |
Schodzimy! |
 |
Mimo olbrzymich upałów humor dopisuje! |
 |
Pod skałami można znaleźć trochę cienia |
 |
Miejscowa fauna |
 |
Wyjście na równinę przed Jerychem |
 |
Przy sykomorze |
 |
Góra kuszenia! A raczej parking pod nią :) |
 |
Widok na Jerycho |
 |
Po drodze nie może zabraknąć chwili na zdjęcie z pięknymi widokami |
 |
Dotarliśmy do klasztoru! |
 |
Z klasztornych balkonów roztacza się świetny widok |
 |
"Naprawdę? Znowu na pełne słońce?" |
 |
Msza św. w Jerychu |
 |
Przy miejscu chrztu Jezusa |
 |
Zanurzeni w wodach Jordanu |
 |
Dobrze się schłodzić choć tyle w tych upałach |
 |
Pod palmami |
 |
Parking, samochody i... ...piasek, piasek, piasek... ...znowu piasek. |
 |
Widok na Morze Martwe z drogi do wodospadu Dawida |
 |
Czerwona ważka po drodze do wodospadu |
 |
Cóż za cudne miejsce! |
 |
I to jest ochłoda! |
 |
Jak już dwóch zaczęło, to wszyscy chcą! |
 |
Nie omija ta ochota nawet duchowieństwa :) |
 |
Dziewczyny też chcą ją poczuć |
 |
Ksiądz na trasie :) |
 |
Widoczny samochód-złom nie stoi na drodze :). On jedzie przed nami :) |
 |
Wewnątrz kościoła w Betanii |
 |
W grobie Łazarza |
 |
Wspólne zdjęcie z o. Eleazarem |
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChwała Panu , za to jakże piękne doświadczenie , które otrzymaliście od Niego . Niewątpliwie cudowne widoki , super , że tymi doświadczeniami możecie podzielić się z nami ;) z pamięcią o modlitwie , trzymajcie się ;)
OdpowiedzUsuń