Dzisiejszy dzień - mimo, że towarzyszy nam myśl, że za
tydzień będziemy już w drodze do Polski - rozpoczął się standardowo. Po 4 rano
tych, co mają nieco lżejszy sen obudziły jak co dzień głosy modlitw muezinów.
Nasze modlitwy rozpoczęły się później, bo o 7 wspólną Eucharystią.
Po niej i po radosnym śniadaniu rozdzieliliśmy się i
udaliśmy się do swoich obowiązków. Ks. Dawid wrócił do wykańczania łazienki w
piwnicy, gipsując i malując już na gotowo. Kl. Jan także poszedł coś zmalować -
odnawiał sufit w łazience w pokoju chłopaków - pomagał mu Tomek. Kl. Bartek
zmontował kolejne rolety i ponaprawiał klamki od okien. Luiza wraz z Agatą
zajmowały się w dalszym ciągu robotą papierkową w pomieszczeniu zwanym
uczelnią, czyli miejscem gdzie dzieci z Domu Pokoju odrabiają lekcje, ale też
bawią się czy grają w różne gry. Dziewczyny miały tam bardzo dużo pracy, m.in.:
segregowały książki i pomoce naukowe, układały i segregowały zeszyty oraz robiły
porządki w szafkach. Z kolei Robert dostał misję specjalną wywozu śmieci, a
Ania posprzątania bawialni.
Z radością spotkaliśmy się wszyscy na wspólnej przerwie. Pracując
w różnych częściach domu naprawdę lubimy ten czas, gdy możemy spędzić razem
choć kilka minut. Po przerwie Tomek, Robert i kleryk Jan pojechali wraz z
siostrą odebrać książki ze szkoły oraz pomóc w zakupach.
Pozostałej ekipie dalsza praca zeszła szybko aż do obiadu,
gdyż jak się okazało doszło jeszcze kilka sufitów i ścian do pomalowania, a i
żywioł papierowy w postaci setek zeszytów i książek nie został jeszcze
opanowany. Obiad i sjestę przywitaliśmy z pewną ulgą, gdyż dzisiejszy dzień był
wyjątkowo gorący i duszny.
O godz. 15.30 znowu każdy udał się do swoich zajęć. Podobnie
jak przed południem większość z nas zajęła się malowaniem.
Po wspólnej kolacji udaliśmy się do Bazyliki Grobu
Pańskiego, by kolejny raz pochylić się nad tajemnicą śmierci i zmartwychwstania
naszego Pana.
Myślę, że w ciągu tego miesiąca pewne rzeczy stały się już
dla nas normalnością, czujemy się tutaj coraz lepiej, jakbyśmy byli u siebie.
Nawet nie robią już na nas wrażenia śpiewy muzułmanów o różnych porach dnia i
nocy (za wyjątkiem tego o 4 rano…) czy puszczanie petard i fajerwerków, które
jest tu przez mieszkańców bardzo lubiane. Został nam już tylko tydzień w tym
niezwykłym miejscu, chcemy więc dać z siebie jak najwięcej, ale też i czerpać
na ile się da. Cieszymy się, że możemy być, właśnie tu i właśnie teraz i
właśnie w takim gronie, w jakim jesteśmy :)
Zapewniamy o modlitwie za wszystkich, którzy w jakikolwiek
sposób okazali i nadal okazują nam wsparcie. Wasza życzliwość, zainteresowanie,
modlitwa, którą nas otaczacie są dla nas bardzo cenne.
Ks. Dawid
Kochani , gdy czytam Waszego bloga i widzę zamieszczane tam zdjęcia mam wrażenie, że nie ma na świecie takiej drugiej ekipy, która wszystko potrafi zrobić, nie marnuje ani jednej cennej chwili, czerpie radość z tego co robi i która wydaje się niezwyciężona. Pełen szacunek dla Waszej działalności, po prostu dech zapiera. Gdyby nie było tam Domu Pokoju, zapewne byście go tam postawili. 3majcie się i do zobaczenia w kraju.
OdpowiedzUsuńD.N.
Hhahahahahahahaha ;) słuszna dygresja ;D "Gdyby nie było tam Domu Pokoju, zapewne byście go tam postawili" ;) wasza osiągnięcia w Domu Pokoju są wspaniałe , to co się Wam udało zrobić wręcz nie do pomyślenia ;) "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" i Tego Umocnienia Wam nie brakuje ;) zatem działajcie dalej ;) "Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię - radości i chwało moja! - tak stójcie mocno w Panu, umiłowani!" Chociaż znam tylko kl. Jana i kojarzę ks. Dawida , ale za Wami tęsknie miejmy nadzieję , że Pan da mi poznać resztę tak wspaniałych ludzi ;)
OdpowiedzUsuńKuba ;)