wtorek, 28 lipca 2015

Praca wre...


Dzień drugi naszego pobytu w Ziemi Świętej rozpoczął się o godzinie 7 od najważniejszego momentu dnia – od Mszy Świętej połączonej z modlitwą psalmami (jutrznią). Mszy Świętej przewodniczył nasz niezastąpiony ksiądz Dawid, koncelebrował zaś ksiądz Paweł z Rzeszowa. 


Po Mszy Świętej wszyscy udali się na pyszne śniadanie. A kiedy głód duchowy i cielesny był zaspokojony, przystąpiliśmy do pracy.
Ekipa pierwsza: ksiądz Dawid i Ogrodnik kleryk Bartosz – sprzątanie i porządkowanie rzeczy w garażu.
Ekipa druga: Córka ogrodnika (nie wyżej wspomnianego)  Ania i Reszta świata – plewienie ogrodu, pracy krajobrazowe.
Podczas pracy do południowej zostały rozpoczęte poszukiwania tajemniczego ptaka kani, odkryte zostały różnorodne rodzaje miejscowych ptaków, lecz tajemniczy ptak kania, nadal pozostaje zagadką.
Razem z nami trudziły się też mrówki jerozolimskie. Praca została uwieńczona obfitym obiadem, przygotowanym przez Siostry. Później, jak to należy po ciężkiej pracy i ze względu na gorący miejscowy klimat udaliśmy się na sjestę. Pracę zaczęliśmy znów o 15.30. Tym razem ekipa pierwsza dokończyła sprzątanie garażu, dokonała inspekcji dachu, po czym z braku materiałów przyszła na pomoc drugiej ekipie w sprzątaniu i porządkowaniu rzeczy na strychu. Mieliśmy okazję zajrzeć w ciemne zakątki strychu i nawet na chwilę znowu poczuć się dziećmi otoczonymi zabawkami.


Potem, jak należy – posiłek, modlitwa brewiarzem i wieczorne wyjście do Bazyliki Grobu Pańskiego. Podczas zejścia z Góry Oliwnej zaskoczył nas prywatny deszcz. Zobaczyliśmy nocne uliczki Miasta Świętego i na końcu dnia dotarliśmy do Bazyliki. Po wejściu udaliśmy się do Grobu Pańskiego, gdzie mogliśmy przedstawić nasze prośby i wczuć się w ducha tego miejsca. Pełni nowych przeżyć pod niebem pełnym światła gwiazd i księżyca, wróciliśmy na górę tą drogą, którą z pewnością udawał się na modlitwę nasz Pan Jezus Chrystus.

Robi






























































1 komentarz:

  1. Piękne zdjęcia! Ach, pracusie ;) A ten prywatny deszcz to norma :P Trzymajcie się i W GÓRĘ SERCA :)
    Ania St.

    OdpowiedzUsuń